poniedziałek, 31 marca 2014

Kisiel z podbiału

Pisałem kiedyś o tym, jak zrobić syrop i napar z podbiału pospolitego. W tym roku na chwilę obecną zrobiłem 1,5l syropu i wysuszyłem 2l kwiatów. Będę jeszcze zbierać kwiaty, żeby zrobić więcej syropu. Ze syropu który robiłem rok temu zrobiłem 0,5l nalewki. Myślałem co jeszcze można zrobić z powstałego syropu, wpadłem na pewien pomysł - kisiel!

Kisiel to proste danie składające się przede wszystkim z cukru, wody, mąki ziemniaczanej. Resztę składników dobieramy my sami.

Syrop i rozpuszczona mąka
Wlałem trochę słodkiego syropu do garnka. W osobnej szklance w letniej przegotowanej wodzie rozpuściłem łyżkę mąki ziemniaczanej. Kiedy syrop zaczął się gotować powoli wlałem wodę z mąką cały czas mieszając.

Konsystencja zaczęła się zmieniać na bardziej gęstą, całość gotowałem jeszcze minutę, po czym całość znad ognia.





Kisiel z podpłomykami
Otrzymujemy gęsty i słodki kisiel zapachem przypominający miód!

niedziela, 30 marca 2014

Kiszony czosnaczek pospolity

Czosnaczek pospolity (Alliaria petiolata) - to jadalna, pospolita roślina obficie występująca na terenach lekko wilgotnych, rośnie w pobliżu stawów, strumieni, toleruje lasy liściaste. Młode pędy pojawiają się pod koniec marca i w kwietniu, czosnaczek rośnie do kilkudziesięciu centymetrów.






Młode liście czosnaczku pospolitego mają delikatny czosnkowy smak i zapach, z których można przygotować kiszonkę. Młode, zdrowie i jasnozielone liście drobno kroję i wrzucam do słoika zalewając chłodną przegotowaną wodą. Do słoika wrzucam jak najwięcej liści, zalewam wodą, staram się zostawić jak najmniej pęcherzyków powietrza w  środku. Po wypełnieniu słoika do samej góry sypiemy sól i całość odstawiamy na przynajmniej miesiąc w ciemne miejsce. 


W trakcie kiszenia będziemy widzieć czy daliśmy odpowiednią ilość wody czy też nie – wtedy wodę można odlać, jednak jej nadmierna ilość w niczym nie przeszkadza, kiszonka będzie bardziej  soczysta. Liście mają ciemnozielony kolor, smakują i pachną lekko czosnkowo, wyraźnie czuć sól, w smaku przypominają starte ogórki kiszone. Ukiszone liście czosnaczku mogą stanowić substytut kiszonych liści czosnku niedźwiedziego ; obie rośliny możemy dodawać jeść z kanapką, zupą czy sałatką.


Rok temu kiedy zbierałem liście, nigdzie nie przeczytałem, żeby ktoś w ten sposób wykorzystał tą roślinę. Po spróbowaniu wiem, że to dobra opcja i w tym roku na pewno ukiszę jeden czy dwa słoiki.

sobota, 22 marca 2014

Trzeci dzień kalendarzowej wiosny – 22.03.14



Poprzedniego roku również wybrałem się na spacer, w trzeci dzień kalendarzowej wiosny. Jednak wtedy ściółka była pokryta  zmarzniętym śniegiem, stawy skute lodem lub dopiero topniały a w niektórych miejscach wisiały sople. Poprzednia zima była bardzo charakterystyczna, śnieg długo leżał i sypało jeszcze w kwietniu. W tym roku zima trwała niecałe dwa tygodnie, bo przez tyle był jakikolwiek śnieg i lekko ujemna temperatura. Jak będzie wyglądać zima w następnym roku? Mam nadzieję, że będzie obficie mroźna i śnieżna – czas pokaże!

O godzinie 12.30 byłem w lesie, zabrałem ze sobą wodę, dwa jabłka i cztery kromki chleba, nie miałem zamiaru palić ogniska. Przez pewien czas szedłem cały czas wąwozem wzdłuż płynącego strumienia. Wypatrywałem  roślin, które zwiastują wczesną wiosnę, z tygodnia na tydzień jest ich coraz więcej, zróżnicowanie gatunków również jest większe. Z gleby wyrasta wyróżniający się jasnym zielonym kolorem szczawik zajęczy i powoli zaczyna kwitnąć, w wilgotniejszych miejscach przy strumieniu mnóstwo kolorów w postaci kwiatów śledziennicy skrętolistnej, lepiężnika białego i różowego, żywca gruczołowego. Ponadto płożący się po powierzchni ziemi przetacznik perski, gwiazdnica wielkokwiatowa, swoje listki wypuścił już wawrzynek wilczełyko, w większych ilościach pojawia się pokrzywa zwyczajna. Jasnożółte kwiaty pokazuje wilczomlecz migdałolistny, który jest rośliną dwuletnią oraz wilczomlecz sosnka. Poza tym spotkać możemy jeszcze inne pospolite rośliny takie jak miodunka lekarska, zawilec gajowy, tasznik pospolity, podbiał pospolity oraz jasnota purpurowa i biała. To wszystko spotkałem dzisiaj, w innych miejscach na pewno pędy wypuszcza już pałka szerokolistna i wąskolistna, kosaciec żółty, knieć błotna. Niebawem będzie można spotkać pędy chmielu zwyczajnego, podagrycznika pospolitego i czosnaczku pospolitego, na którego czekam żeby ukisić parę słoików.

Uparcie szukałem szyszkówek świerkowych z nadzieją że spotkam mnóstwo owocników pod starymi świerkami i zjem smaczną kolację w domu, jednak nie udało się, mimo że było ostatnio parę mokrych dni. Widocznie nadal jest za sucho, w końcu mamy stopień zagrożenia przeciwpożarowego. Ściółka miejscami jest bardzo sucha, chroniona przed wodą gęstymi koronami drzew iglastych. A może za dużo wiewiórek jest w lesie, żywiących się szyszkai? Jeśli chodzi o inne grzyby które spotkałem to mnóstwo nadrzewnych, nic nowego.

Przed 15.00 odnalazłem się w znanym mi miejscu  i obrałem kierunek nad staw, gdzie spędziłem ostatnio nockę. Po drodze zauważyłem parę metrów ode mnie małego ptaka, który najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło i nie mógł wspiąć się w górę, przykry widok ale takie jest życie w lesie, odpadają słabsze jednostki, przetrwają silniejsze, w ten sposób tworzy się łańcuch pokarmowy. Nad koronami drzew latały pary myszołowów wydając swój charakterystyczny jęk.

Gdy doszedłem do stawu usłyszałem mnóstwo ciekawych odgłosów, kilkanaście metrów przed stawem spotkałem pierwszą żabę trawną, im bliżej wody tym więcej osobników w różnym stadium wieku.  Ani sekundy ciszy, ciągłe nawoływanie samców, w końcu od marca trwa okres godowy tych zwierząt. Płazy i gady reagują na wibracje podłoża, w ten sposób odczuwają nadchodzące zagrożenie, dlatego kiedy idziemy skrajem strumienia lub stawu słyszymy plusk wody, kiedy żaby wskakują do wody. Do tego czasu zrobiłem kilkadziesiąt dobrych zdjęć grzybów i roślin oraz pięknej słonecznej pogody w lesie, jednak podczas przekładania karty do drugiego aparatu stojąc na nierównym terenie wypadła mi i zsunęła się do wody, wpadając głęboko za duży kamień. Próbowałem ją znaleźć i wydostać ręką, ale nic z tego - za daleko zatonęła. Jest to powód braku jakichkolwiek zdjęć ze spaceru, ale nadrobię to w niedługim czasie.  Bardzo uważnie stawiałem kroki, żeby nie nadepnąć na którąś, nie było to łatwe z powodu ich dobrego maskowania. To naprawdę ciekawe zjawisko, na jednym zbiorniku wodnym setki, a może tysiące żab, kilkucentymetrowe i kilkunastocentymetrowe osobniki. Zrobiłem sobie ławeczkę kłody brzozowej i siedziałem tak dwie godziny obserwując jak toczy się życie w lesie, w ten sposób wtopiłem się w otoczenie, zwierzęta mnie nie zauważały. Dwa metry obok mnie przeszła para żab, parę metrów obok mnie wiewiórka skakała po uschniętej leszczynie, po czym wskoczyła na świerk i chyba usnęła bo nie ruszała się kilkanaście minut i nie wydawała żadnych odgłosów. W międzyczasie cały czas śpiewało kilka gatunków ptaków, tworząc koncert nad całym stawem ; słyszałem w oddali żerowanie dzięcioła. Pospacerowałem trochę wzdłuż brzegu stawu, aby poobserwować te zwierzęta. W największej ilości spotkałem żabę trawną, mniej żaby moczarowej i kilka osobników ropuchy szarej. Udało mi się nawet dostrzec ogromny kulisty kłąb skrzeku żaby trawnej, nie spodziewałem się że znajdę coś tak ciekawego. Skrzek potrafi liczyć od kilkuset do kilku tysięcy kijanek, niesamowity widok. Słońce trochę schowało się za chmury, zaczęło mocniej wiać, ubrałem więc kurtkę, posiedziałem jeszcze kilkanaście minut i o godzinie 17.30 opuściłem miejsce udając się w kierunku wyjścia z lasu.

Spędziłem parę godzin w lesie, szkoda że tylko tyle. Jestem zadowolony podsumowując ten dzień, żałuję tylko trochę że nie mam żadnych zdjęć. Jestem ciekaw co nowego zastanę w lesie gdy niebawem znów pojawię się w tamtych rejonach.

Dla porównania, tutaj wrzucam relację i krótką galerię sprzed roku.
http://mybushcraftsoohy.blogspot.com/2013/03/trzeci-dzien-kalendarzowej-wiosny-240313.html

https://picasaweb.google.com/104572263095461936350/TrzeciDzienKalendarzowejWiosny24031302

sobota, 8 marca 2014

Międzynarodowa Giełda Biżuterii i Minerałów - 08.03.14



Wystawa trwa od soboty  do niedzieli, od 10:00 – 18.00, na której oprócz różnorodnej biżuterii możemy spotkać różne rodzaje i gatunki skał i minerałów pochodzących z całego świata. 

  

Agat, przekrój
Dwa miesiące temu dowiedziałem się, że w okolicach wiosny, w Krakowie organizowana jest giełda dotycząca biżuterii i minerałów. Stwierdziłem, że to będzie dobra okazja do zapoznania się materiałami, które można wykorzystać jako krzesak do krzesiwa tradycyjnego. Chciałem zobaczyć i dotknąć agat, jaspis, ametyst, piryt, markasyt, kwarce i krzemienie. Wszystko udało mi się znaleźć, z czego jestem bardzo zadowolony. Nie spotkałem nigdzie radiolarytu. Zakupiłem kawałek kwarcu różowego, malutki kawałek kwarcu górskiego i markasytu. 



Skamieniałość
 Oprócz tego na wystawach były ogromne skamieniałości muszli. 












Fiołek trójbarwny
Z okazji dnia kobiet, wszystkiego najlepszego!












 
Czekam na kolejną okazję do poszerzenia wiedzy na ten temat!

Więcej zdjęć w galerii: https://picasaweb.google.com/104572263095461936350/080314MiedzynarodowaGieDaBizuteriiIMineraOw 

poniedziałek, 3 marca 2014

Pierwsza noc - 1-2.03.2014



Ponownie wybrałem się w największy las w okolicy, tym razem na pierwszą samotną nockę. Chciałem spędzić 24 godziny w lesie nocując nad stawem – zbiornikiem retencyjnym, który dostrzegłem tydzień temu po raz pierwszy oraz poznać nowe części lasu.  Zabrałem ze sobą podstawowe rzeczy, czyli plandekę, śpiwór, karimatę, apteczkę, nóż, kubek stalowy, latarkę, sznurek. Dodatkowo piłę, siekierę żeby trochę porąbać drewna i hubki do zwęglenia. Do picia tylko 1l wody a do jedzenia 3 kawałki kiełbasy , parę kromek chleba, ciasto na kilka podpłomyków, parę garści orzechów,  4 jabłka i ziemniaka.

W sobotę o 11.20 wszedłem do lasu, pogoda bardzo słoneczna, kilkanaście stopni na plusie, całkiem wiosennie jak na początek marca. Miałem w planie trafić lasem przechodząc wąwozy nad staw retencyjny, obejść go całego i pochodzić w jego okolicy, bo tydzień temu byłem tylko z jednej strony. Pomyślałem, że będę cały czas szedł wąwozem, mniej więcej w kierunku stawu. Znalazłem większy strumień i zacząłem iść cały czas z nurtem.  Znalazłem płaski kamień, który postanowiłem zabrać ze sobą do pieczenia podpłomyków i smażenia kiełbasy. W między niebo się zachmurzyło, nawet dostrzegłem jak z nieba spada dosłownie kilka kropel deszczu, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia, wiedziałem że słońce zaraz wyjdzie. Idąc wzdłuż strumienia zjadłem dwa jabłka, znalazłem parę nowych grzybów np. szyszkówkę świerkową która do zbioru będzie gotowa za tydzień. Zacząłem powoli dostrzegać coraz więcej jodeł, co dotychczas mi się nie zdarzało. W momencie kiedy strumień zaczął iść w inną stronę niż znajdował się staw, zacząłem dalej iść lasem. Pochodziłem jeszcze trochę aż trafiłem w znajomy teren, z którego wiedziałem jak dojść w docelowe miejsce.

Staw retencyjny
Po kilkunastu minutach, tuż przed 14.00 byłem już na miejscu od nowej dotychczas strony. Miejsce całkiem niedawno zostało odnowione, w pobliżu posadzone nowe drzewa, ławeczka ze stołem z desek, palenisko otoczone kamieniami z niedopalonym drewnem, kilka pieńków do siedzenia, miotła z brzozy, którą później użyłem. Rozglądnąłem się po okolicy i znalazłem kawałek równego terenu  pod wielką jodłą przy brzegu, od razu stwierdziłem, że tam przygotuję obozowisko. Miałem jeszcze mnóstwo czasu do zmroku, oczyściłem miejsce, powoli rozpakowywałem się, chodziłem po okolicy zbierając opał i szukałem nowych roślin. Natrafiłem m.in. na wawrzynek wilczełyko i jakiś obcy gatunek. Oprócz tego mnóstwo roślin zwiastujących wczesną wiosnę, lepiężnik biały, śledziennica skrętolistna, podbiał pospolity, gwiazdnica pospolita. Chmury przeszły, słońce świeciło w moim kierunku, byłem w samej koszulce, pogoda wymarzona na aktywny odpoczynek. Miejsce momentami przypominało mi Jeziorka Duszatyńskie, z pewnej perspektywy podobna okolica. Zrobiłem sobie posłanie ze ściętych wcześniej gałązek jodłowych, na to karimatę, wystarczy aby dobrze izolowało od podłoża i rozwiesiłem plandekę. Zacząłem zbierać drewno na opał, trochę popracowałem z siekierą co u mnie jest rzadkością, pozbierałem wszystkie niedopałki drewna z dwóch palenisk, znalazłem też porządną kłodę, którą przyniosłem do siedzenia.  Na drzewie powiesiłem koszulkę i kurtkę, przy posłaniu przygotowałem kilka kamyków, które wrzucę do wody żeby spłoszyć zwierzynę w razie konieczności, kiedy zbyt blisko obozu podejdzie.

Ogólny widok na moje obozowisko

Widok spod plandeki
Przed zapadnięciem zmroku rozpalam ognisko, piekę kiełbasę z chlebem nad ogniskiem, obserwuję jak zapada ciemność i wysłuchuję ostatnich śpiewów ptaków tego dnia. Przyjemne doświadczenie, od chwili już jest ciemno, a ptaki nadal śpiewają ; w oddali słychać szczekające psy pobliskich wsi. Około 19.00 poczułem się lekko senny, więc zdjąłem buty i  wskoczyłem do śpiwora. Nie zasnąłem, bo od ciemności moje oczy odpoczęły i stałem się trochę pobudzony, więc poszedłem posiedzieć przy ognisku. Ciepły wieczór, niebo bardzo czyste i gwieździste, na centrum nieba przede mną świetnie wyeksponowany gwiazdozbiór Oriona, który znika w maju. Patrzę w ognisko, słucham jak spala się drewno i jak w pobliżu po drugiej stronie biegają sarny szeleszcząc bukowymi liśćmi. Zjadłem coś, wypiłem ciepły napar ze świerku, dołożyłem do ogniska i poszedłem dalej leżeć.  Bardzo wygodnie sobie leżałem, było mi ciepło w koszulce i polarze. Przez zamknięte powieki widzę jak ognisko błyska, chodziłem w samych skarpetach, latarki prawie nie używałem. 

 
Ogień trzy metry od mojego posłania

Szybko się ogrzałem i około 22.00 w wygodnej pozycji zasypiam, jednak budzę się po dwóch godzinach bo jest mi gorąco. Akurat grube drewno tylko się tliło, dlatego szybko dorzucam i ponownie w moment zasypiam.  Znów budzę się po dwóch godzinach i dochodzę do wniosku że już nie zasnę, cztery godziny snu wystarczą. Noc pogodna, z minimalnymi powiewami wiatru z kierunku mojego legowiska, można wykorzystać czas w nocy na siedzenie przy ognisku i wygodne leżenie w śpiworze.  Po drugiej w nocy absolutna cisza i spokój, nawet sarny się uspokoiły i nie hałasują, z oddali nie słychać szczekających psów. Myślę o mojej egzystencji, czuję że las nie przysparza mi żadnych problemów, że w lesie czas płynie swoim naturalnym rytmem, w ten sposób integruję się z naturą tworząc kompatybilną jedność. Człowiek nabiera co raz to większego szacunku do przyrody i uczy się pokory. Obserwuję co jakiś czas niebo jak przesuwają się gwiazdy, jem kolejny kawałek kiełbasy z chlebem i czekam na poranek.

Śniadanie
Już przed piątą rano ptaki zaczęły budzić las swoim śpiewem. Około 5.30 zaczęło się rozjaśniać niebo,  przestała być widoczna ostatnia gwiazda, powoli w lesie zrobiło się jasno. Zauważyłem, że woda przy brzegu ponownie zamarzła, zdziwiłem się bo było mi bardzo ciepło, myślałem że jest dodatnia temperatura. Zaczynam nagrzewać kamień i powoli piekę trzy podpłomyki i smażę kiełbasę. Zbliża się pora wschodu słońca, szukam jakiegoś ładnego widoku w kierunku słońca i fotografuję leśny pejzaż  dla upamiętnienia widoku. Po kilkunastu minutach na bieżąco zmienia się las i niebo, wyraźnie widać jak pojawia się mgła, pogoda tworzy wspaniały poranny klimat. Kiełbasa bardzo wolno się smażyła, ma bardziej wyrazisty smak niż zwykle, bo smażyła się na swoim tłuszczu. 

Wschód słońca

Zgonie z zasadą puszczaństwa
Powoli pakuję się i usuwam ślady swojej obecności. Czekam aż węgle się wypalą i piekę jabłka w popiele.  Gruba kłoda jak przewidziałem nie zdążyła się spalić, nadpaloną część zanurzyłem w wodzie i tak zostawiłem. Cały popiół z węglem drzewnym wrzuciłem do wody a palenisko zalałem bardzo obficie wodą, bo ogień palił się przez kilkanaście godzin. Gdy woda przestała parować ciemną ziemię przysypałem ściółką i liśćmi, deszcz wszystko rozmyje. Pod koniec pobytu nade mną latały dwa myszołowy, odniosłem miotłę na swoje miejsce i  około 9.00 opuściłem staw i zacząłem iść tam gdzie mnie jeszcze nie było, gdzie mnie oczy poniosą. Spotkałem kolejny nowy gatunek rośliny, chodziłem po ciągle zmieniającym się lesie, zachowując orientacje terenu. Następnym razem wiem jaką obiorę trasę, żeby jak najdłużej iść cały czas lasem. Nie miałem już jedzenia i picia, wcześniej ustaliłem że po 24 godzinach będę wracać więc po 11.00 wyszedłem z lasu.

Podsumowując, pierwszą noc samemu w lesie spędziłem w sposób wymarzony, czyli w jakimś pięknym i ciekawym miejscu, w spokoju i przy ognisku. Nie był to pierwszy mój nocleg w terenie, dlatego czułem się bardzo komfortowo. Wszystko udało mi się tak jak chciałem i sobie zaplanowałem, jestem w pełni zadowolony z tego wypadu. Napisałem bardziej szczegółową niż ogólną relację, bo samotna noc w lesie serwuje niezapomniane wrażenia, ten tekst ze zdjęciami będzie dobrym wspomnieniem po latach.

Więcej zdjęć w galerii:
https://picasaweb.google.com/104572263095461936350/PierwszaNoc12032014