Na szlaku
granicznym leży jeszcze sporo śniegu, w którym zapadamy się przeważnie
po kolana. Towarzyszą temu setki złamanych i przewróconych drzew, które
trzeba ominąć, lub jakoś się przecisnąć - rakiety śnieżne nie zdały by
tutaj egzaminu. W takich warunkach wędrówka nie należy do dużej
przyjemności, nie jest też możliwe wykonanie planowanego kilometrażu.
Czas na przejście w plan awaryjny...
|
Start - Bacówka Pod Honem w Cisnej |
Po 5 dniach w lesie przeszliśmy niespe
łna
70 km, natomiast dnia wczorajszego zeszliśmy do Jaślisk do schroniska,
gdzie przenocowaliśmy. Dzisiaj wróciliśmy do domu z zamiarem rozpoczęcia
trasy z nowego miejsca od nowa. Za 3 dni w czwartek zaczynamy z Gdańska
w kierunku wschodnim, przez ten czas śnieg w górach stopnieje i
umożliwi nam wędrówkę w ludzkim tempie...
Wrzucamy kilkanaście zdjęć i krótki opis naszej trasy....
|
Zasypane śniegiem betonowe słupki graniczne |
Pierwszy dzień, Bacówka pod Honem, wypoczęci zjedliśmy obfite
śniadanie, ustaliliśmy szczegóły i pojechaliśmy do Roztok górnych, skąd
zaczęliśmy dreptać. Śnieg jest zmrożony, więc da się iść, momentami
tylko się zapadamy. Mamy nadzieję, że dalej i na niższej wysokości
będzie go mniej, jednak wcale na to się nie zanosi. Pogoda nam dopisuje,
momentami przyświeca słońce. Dotarliśmy na Balnice, gdzie rozbiliśmy
namioty, przeszliśmy 16 km.
|
Dzień krótki, czasu mało |
Drugiego dnia pojawiają się ostrzeżenia
na szlaku o niedźwiedziach - słusznie, spotkaliśmy tropy niedźwiedzi 10
razy przez kilka godzin, jednak to nic dziwnego w mniej uczęszczanych
rejonach Bieszczad. Robi się mgliście, wieje wiatr, pojawiają się
pierwsze oznaki wiatrów z ubiegłych tygodni... Są odcinki, gdzie przez
200 metrów nie ma śniegu, w zależności od stoku gdzie pada słońce.
Warunki zimowe, próbujemy nadrobić po zmroku, jednak ilość przewróconych
drzew, śnieg i mgła na to nie pozwala. Rozbijamy namioty na uboczu ,
jutro będziemy kontynuować. Jesteśmy w okolicy Magelin Grun.
|
Mroczny las |
Kolejnego dnia widok o poranku całkiem zaskakujący. Nie widziałem nigdy
tak zniszczonego lasu, zarówno jak nie miałem okazji iść w takich
warunkach. Leszczyny i brzozy powyginane od śniegu, a jodły i świerki
przewrócone od wiatru prosto na szlaku. Przeszliśmy tylko 10 km i
stwierdziliśmy że zanocujemy w małym domku po słowackiej stronie tuż
przed przejściem granicznym w Radoszycach.
|
Tutaj zapadła decyzja o powrocie i zmianie planów |
Kolejny dzień, kolejne
zmagania się z drzewami. Słupki graniczne w większości są zasypane
śniegiem. Zastanawia nas, czy ktoś posprząta ten szlak, jak to będzie
wyglądać na wiosnę? Przeszliśmy na niższe wysokości, warunki również nie
są optymistyczne. Przeszliśmy przez Wielki Bukowiec i przenocowaliśmy w
takim samym domku jak poprzedniego dnia. Musieliśmy jednak wcześniej
odkopać drzwi od śniegu. Dzień piąty, wiatr nadal się nie uspokaja.
Spotykamy ślady człowieka po rakietach śnieżnych, widać że się zapadał w
śniegu. Przebrnęliśmy jeszcze kilka kilometrów i przeszliśmy rezerwat
Źródliska Jasiołki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz