czwartek, 30 listopada 2017

Dzień jak codzień, listopad

Mech płonnik pospolity
Listopad, to czas kiedy na nizinach drzewa nie mają już liści, inne rośliny obumierają, sporadycznie zdarza się, że coś zakwitnie. W lesie jest większa widoczność, można dostrzec np. więcej porostów i mchów. Zaczynają się pierwsze nocne i poranne przymrozki i przelotne opady śniegu. W górach natomiast ten czas biegnie inaczej... Praktycznie od początku miesiąca w wyższych miejscach leży śnieg, z czasem go dosypuje co raz więcej, prędko nie stopnieje skoro zapowiadają niskie temperatury. Pod koniec listopada mamy w górach już prawdziwą zimę. Ale przejdźmy do rzeczy...

Tak się złożyło, że rozpocząłem Kurs Przewodnika Beskidzkiego w SKPG w Krakowie, dlatego przede mną będzie sporo krótkich wyjazdów na weekend, bądź na tydzień lub trochę dłużej... W listopadzie miały miejsca dwa wyjazdy, praktycznie już w warunkach zimowych.
Pierwszy wyjazd w Gorce w Pasmo Turbacza, drugi po dwóch tygodniach w Beskid Sądecki w Pasmo Radziejowej, wrzucę kilka zdjęć z tych wyjazdów.

Z widokiem na Pieniny i Tatry...
11.11 Trasa z Nowego Targu w stronę zielonego szlaku w kierunku Bukowiny Waksmundzkiej, po drodze panoramy w stronę Pienin i Tatr, zatrzymaliśmy się przy charakterystycznym pomniku i ołtarzu Maksymiliana Kolbe, gdzie są postawione trzy świerki odwrócone korzeniami do góry.






Dalej do góry w stronę schroniska, odbiliśmy jeszcze na żółty szlak pod Kaplicę Królowej Gorców. W schronisku jesteśmy już po zmroku, a ja idę rozbijać namiot.
O poranku mocno sypie
 12.11 Drugi dzień to znana mi już droga czerwonym szlakiem przez Stare Wierchy, Maciejową do Rabki-Zdrój. W nocy spadło kilkanaście cm świeżego puchu i dalej sypało. Około -3 stopnie, lekki i letni śpiwór puchowy sprawdził się dobrze. Później opady śniegu ustały a trochę niżej zaczęło się przejaśniać i przebłyskiwać słońce. Udało się wypatrzyć zielone liście wierzby, żółte listki brzozy a także uschniętą goryczkę trojeściową, która jest pod częściową ochroną. Schodząc niżej nie ma już śniegu, tylko sporo błota pośniegowego.

Wysokogórski bór świerkowy

To w dużym skrócie, jednak podsumowując pierwszy wyjazd wszystko w porządku, dobra atmosfera i sposób prowadzenia zajęć. To były szybkie, ale długie dwa dni w terenie.

Przełęcz Przysłop z widokiem na....
25.11 Minęło dwa tygodnie, nastał czas na Beskid Sądecki. Wiem już jak przebiega taki wyjazd, co jest wymagane, nad czym trzeba pracować i tak dalej... Spotykamy się w Krościenku nad Dunajcem, po czym udajemy się pod źródełko wody nieopodal czerwonego szlaku. Dalej lasem na szlak przez Groń, Dzwonkówkę, Przełęcz Przysłop do schroniska na Przehybie. Wieje silny wiatr od południa tworząc chmury fenowe. Zwiastuje to na pewno zmianę pogody na kolejny dzień, niższą temperaturę i opady śniegu.

Poranek
Znów zaplanowałem nocleg w namiocie, więc rozbiłem się szybko, póki jeszcze nie zaczął sypać śnieg. Po całym dniu, po wspólnej kolacji przyszedł czas na coś w rodzaju testu z naszej wiedzy o Beskidzie Sądeckim...








Świeżo zasypany las
26.11 Przebudziłem się coś przed piątą rano, dookoła wszystko białe, jednak korzystając z czasu położyłem się z powrotem spać. Rankiem okazało się, że przez noc spadło kilkanaście cm mokrego śniegu, dlatego tropik ugiął się pod naporem śniegu. Wygrzebałem się na zewnątrz żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda, specjalnie nie strząsałem śniegu z namiotu od środka.



Cały namiot jakby się zmniejszył, zdecydowanie spowodowało to większą kondensacje pary wodnej w środku, ale z drugiej strony śnieg uchronił mnie od wiatru i w środku miałem naprawdę ciepło. Zwinąłem się szybko, zamarznięty tropik od namiotu zajmuje więcej miejsca niż zwykle, jednak udało się jakoś sprawnie spakować. Tak jak na poprzedni wyjazd zabrałem ze sobą mały i lekki plecak 20l, zmieściłem wszystko co potrzebne a nawet więcej.

W zimowej aurze kierujemy się na Radziejową, niestety wieża widokowa została zamknięta dwa tygodnie temu z powodu najprawdopodobniej niszczycy płotowej, która niszczy drewnianą konstrukcję wieży. Dalsza droga przez Wielki Rogacz i Niemcową po czym żółtym szlakiem odbijamy do Piwnicznej-Zdrój. Jest ciepło, temperatura waha się w granicach zera, schodząc niżej przestał sypać śnieg, zaczęło się błoto i delikatna mżawka. Nastaną jednak czasy, kiedy będzie przyjemniejsza pogoda i warunki.

Grupowe zdjęcie przed schroniskiem na Przehybie
Przełom listopada i grudnia to pochmurne dni z intensywnymi opadami śniegu w górach. Grudzień może zapowiadać się całkiem fajnie, oby tylko więcej widoczności czasami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz