czwartek, 16 listopada 2017

Szałas z liści


Dzisiaj w lesie, spontanicznie zrobiłem szałas z liści. Zakładałem, że w szałasie miałbym spędzić najbliższą noc w obecnych warunkach. Odizolowałem się od podłoża, rozłożyłem karimatę i zacząłem od prostej konstrukcji, która w trakcie budowy pozwala na szybkie, ewentualne zmiany. Zmierzyłem swoją długość ciała, tak aby dostosować wysokość schronienia do potrzeb. Wbiłem dwa leszczynowe patyki w ziemię pod kątem, tak aby na nich oprzeć podłużną gałąź stanowiącą podporę dla ścian.

Ściany zbudowałem z krótkich, prostych patyków, na nie położyłem żółte gałązki z przewróconego modrzewia a wszystko to obsypałem obficie kilkoma warstwami liści i ściółki. Całość przykryłem jeszcze kilkoma gałązkami tak, aby wiatr nie zwiewał liści. Od środka szałasu nie widać żadnych prześwitów, to znak że jest szczelnie.





Schronienie wyszło małe i przytulne w sam raz dla mnie na jedną noc. Obok wystarczy rozpalić małe ognisko i będzie o wiele przyjemniej. Całość zajęła mi półtorej godziny.







Całość dobrze się maskuje

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz