piątek, 14 grudnia 2012

Jesienny spacer - 08.12.12

Późna jesień, za kilkanaście dni zacznie się kalendarzowa zima. Temperatura spadła poniżej 0°, nasypało trochę śniegu. Sobotni dzień postanowiłem spędzić w lesie i przypomnieć sobie jak było rok temu. Spakowałem się dzień wcześniej, aby niczego nie zapomnieć. Zabrałem ze sobą 1l herbaty, woreczek orzechów włoskich i trzy kromki chleba. Dodatkowo sprzęt do krzesiwa, okulary polaryzacyjne celem sprawdzenia ich jak spisują się podczas słonecznej pogody na śniegu oraz inne standardowe drobiazgi towarzyszące mi na każdym wyjściu z plecakiem z domu (apteczka, busola, źródło ognia, awaryjna rozpałka, telefon, chusteczki, reklamówki, legitymacja, kawałek sznurka, pasek odblaskowy, latarka).
W planie miałem sporo jednak jak zwykle to bywa nie wszystko udało się wykonać. Chciałem sprawdzić kilka hubek do krzesiwa tradycyjnego, nagrać film z rozpalaniem, zebrać kilka świdrów z dębu i konyzy do ręcznego świdra ogniowego i jeszcze kilka innych rzeczy. Kierować się też w stronę Jodłówki, żeby odwiedzić i pochodzić wspólnie z moim przyjacielem, towarzyszącym mi w lesie w zimie tak jak ja jemu na rybach w letnim. 

Mój cień na śniegu
Około 9.00 byłem już w lesie, wiedziałem, że pogoda będzie słoneczna i bezchmurna bo w noc była bezwietrzna, bezchmurna i gwieździsta noc. Temperatura wahała się w granicach -10°C. Na początku zrobiłem kilka zdjęć, które zawsze robię, żeby wrzucić do odpowiednich albumów w galerii. Na łące przy lesie zebrałem kilka świdrów z konyzy, zostawiłem je, wziąłem wracając już do domu. Poszedłem lasem w stronę Jodłówki. Napotkałem kilka razy kilka sztuk saren, duże ilości legowisk, wiele ścieżek. Gdy doszedłem do młodnika dębowego, nazbierałem kilka świdrów, które też zabrałem wracając. 

Zimowy strumień
Pochodziłem trochę wokół strumienia, spotkałem kilka sztuk czyreni dębowych – na wysokości około 3 metrów. Obrałem kierunek na ambonę. 











Sporo grzybów nadrzewnych
Po drodze spotkałem sporo pniaków z korzeniami po wycince, co leżą już przynajmniej 2 lata. Spotkałem tam sporo grzybów: wrośniaki, skórniki, żagiew zimową, dzieżkę pomarańczową, jakąś maślankę. 


Ognisko i chleb







Niedaleko od ambony rozpaliłem szybko małe ognisko, żeby wysuszyć sobie rękawiczki i ogrzać dłonie, zjadłem też trochę orzechów włoskich i chrupiącą kromkę chleba z ogniska. 










Łąki, polany z łosiami
Gdy doszedłem już do ambony, na której spędziłem około 10 minut, była już 11.45. Zacząłem iść już prosto do Jodłówki. Po drodze na łące po raz drugi w życiu czułem jak coś chodzi pod śniegiem, jednak tym razem nie udało mi się zobaczyć co to. Gdy zobaczyliśmy się - wspólnie poszliśmy w dwa różne miejsca. W jednym udało mi się dostrzec  dwa uciekające łosie, co było dla nas zdziwieniem, że tutaj bytują w dzień. Poznałem ciekawe miejsce, na pewno w zimie tam pójdę sam, może uda mi się zobaczyć łosie. Idąc spotkałem jakieś grzyby nadrzewne, bardzo się ucieszyłem bo była tam większa sztuka gmatwicy chropowatej, którą zabrałem ze sobą do domu. 

Legowisko jakiegoś większego łosia
Przeszliśmy się razem jeszcze trochę w lesie, wracając spróbowaliśmy nakręcić filmik. Było sporo śmiechu, finalnie nic z tego nie wyszło z powodu mrozu i nieodpowiednich materiałów, które źle dobrałem. W domu okazało  się, że próbne filmy wyszły w strasznie złej jakości. 








Słońce już powoli zachodzi
Przed godziną 15.00 rozeszliśmy się do domu. Wracałem bardzo szybko, tą samą drogą. Ciekaw byłem jak szybko zajdę. Po drodze zrobiłem jeszcze kilka zdjęć. Zaszedłem jakoś w 35minut około 4 km. 









Tak sobie chodziłem
Podsumowując najbardziej zadowolony jestem z tego, że okulary polaryzacyjne zdały egzamin doskonale. Ani razu nie musiałem mrużyć oczu z powodu słońca i sniegu. Urok zimy i mrozu jest ciekawy, czekam na większe mrozy i obfitą ilość śniegu. Zimno było mi w stopy mimo folii aluminiowej w butach. Nie przemokły mi w ogóle. Następnym razem do butów dam folii izotermicznej. Piłem regularnie herbatę mimo tego, że słabo odczuwałem pragnienie – jak to w zimie. Poprzedniej zimy maszerowałem  i piłem dopiero przy ognisku lub jak wracałem do domu - co było błędem.

Nie byłem głodny w ogóle, miałem sporo siły. Kondycyjnie też bardzo dobrze. Przeszedłem 13-15 km i miałem jeszcze dużo siły. Następnym razem spróbuję więcej przejść. Nie udało mi się przetestować kilku hubek, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Nie mogę doczekać się następnego całego wolnego dnia.

Więcej zdjęć w galerii:
https://picasaweb.google.com/104572263095461936350/ZimowySpacer081212#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz