Kiedy po zimie trawy i inna roślinność jest w kolorze siana, a zieleń z dnia na dzień jest co raz bardziej bujna, sarny nadal mają zimową suknię, czyli sierść. Na nizinach, dopiero w maju zrzucają swoją sierść, natomiast w górach jest to później z racji sroższych warunków i dłuższej zimy. Jest to głównie funkcja ochronna, zwierzę lepiej się maskuje, mniej traci energii zimą.
05.04 Wybierając się w okolicę czatowni kątem oka zauważyłem sarnę, nie zwróciła na mnie uwagi - miała też spory dystans, nie musiała się mną przejmować. Wracając po kilkunastu minutach okazało się że nadal jest mniej więcej w tej samej okolicy dlatego, ponownie wypakowałem wszystko z plecaka, dodatkowo ubrałem bluzę i koszulkę na głowę w celu zamaskowania i zacząłem podchód.
Przechodząc przez trawy, coś w rodzaju trzcinnika zacząłem się czołgać od pagórka traw do kolejnego pagórka. Co jakiś czas robiłem zdjęcia, nie wiedziałem czy sarna za chwilę się nie spłoszy oraz kiedy usłyszy dźwięk, który wyzwala wciśnięcie migawki w aparacie. Udało mi się przeczołgać około 20m, kiedy byłem już naprawdę blisko. Emocje z każdym metrem się potęgowały. Problemem stało się to, że sarna wcale nie chciała podnieść głowy, tylko cały czas skubała wczesną zieleń. Po chwili podniosła się, ale nie zauważyła mnie, po czym położyła się i zamknęła oczy - udała się na drzemkę. Nie trwało to długo, po czym przyszła drugie zwierzę, którego w ogóle nie widziałem. Najwidoczniej to jakaś mała rodzina. Wykonałem kilka zdjęć i oddaliłem się tak, aby agresywnie nie spłoszyć zwierząt.
Całe spotkanie trwało blisko godziny i było pierwszym takim udanym i ciekawym podejściem zwierzyny z aparatem.