czwartek, 29 listopada 2012

Żółciak siarkowy - hubka

Pod koniec grudnia i w styczniu zaczną pojawiać się wpisy dotyczące pożywienia, będą obszerne, ze zdjęciami.

Obumarły żółciak siarkowy, gotowy do użycia
Żółciak siarkowy to grzyb, łatwy do znalezienia, prosty i wydajny w pozyskaniu w odpowiednim czasie, od lipca do zimy. Podczas zbioru na jesień i zimę jest już praktycznie suchy, zasłonięty koroną drzewa, więc nawet po kilkudniowych opadach można znaleźć gotowy materiał do użycia, jest kruchy, delikatny dlatego należy uważać podczas jego przenoszenia, użytkowania.






Zebrany świeży żółciak pozostawiony do suszenia
W przypadku zbierania świeżych okazów, należy lekko oskrobać powierzchnie grzyba i wysuszyć. Jest to słabo opłacalne, gdyż suszenie długo trwa. Lepiej poczekać aż grzyb sam wyschnie na drzewie.









Owocniki żółciaka
W żółciaku interesuje nas konkretnie owocnik i grzybnia o barwie białej, lekko żółtej, która doskonale łapie iskrę po lekkiej preparacji. Nadają się lekkie, trochę elastyczne kawałki – bardzo miękkie. Grzybnie można spotkać pomiędzy słojami złamanego drzewa, gdzie wrosła








Niespreparowany i spreparowany grzyb
Preparowanie polega na lekkim zwęgleniu krawędzi na którą będą spadały iskry. W przypadku braku preparacji należy nożem, paznokciem zrobić lekki meszek, który ułatwi chwycenie iskry. Wtedy hubka powinna również zadziałać, jednak nie wszystkim się to udało.








Tlący się kawałek owocnika, po złapaniu iskry
Jest jedną z najlepszych hubek z wielu powodów, łatwiej ją pozyskać niż błyskoporka i łatwiej się ją rozpala niż spreparowany owocnik hubiaka. Tli się mniej więcej w takiej samej szybkości jak błyskoporek. Łatwiej kawałki żółciaka trzymać przy np. krzemieniu. Nawet lekko zamoczony łapie iskrę i dobrze się tli. Jest bardzo prosty w użyciu, prosty w samej swojej istocie. Z każdego żółciaka otrzymamy hubkę, natomiast nie z każdego błyskoporka i hubiaka otrzymamy materiał do złapania iskry. 



Części żółciaka wyżarte przez szkodniki
Wadą jest to, że naturalnie uschnięty grzyb jest ciągle wyjadany przez larwy, dlatego nie uda nam się przechować takiej hubki przez czas np. 3 miesięcy. Zdarzają się jednak przypadki, że pozyskany kawałek nie będzie zajęty przez szkodniki. W przypadku, gdy mamy taką hubkę, pokruszoną, rozwalającą się należy krzesać sposobem, gdzie hubka leży na powierzchni ziemi i uderzany krzemieniem o stal. 





Tlący się żółciak, zebrany jako surowy
Kiedy pozyskamy żółciaka w stanie surowym, wysuszymy go, hubka również łapie iskrę, lecz trochę gorzej niż ta, która naturalnie wyschnie. Jednak w tym przypadku grzyba możemy przetrzymywać bez obaw, że zostanie zjedzony przez szkodniki.








Płomień uzyskany dzięki żółciakowi w lekko wilgotnej
rozpałce
Po kilku uderzeniach stali o skałę iskry spadają na opaloną część grzyba i tlą się w kilku miejscach scalając w jedną część – bardzo wolno, wydzielając brzydki zapach. Hubkę trzymając w rozpałce można ścisnąć, łatwiej otrzymamy płomień, tlący się owocnik nie zgaśnie. Jest tak też w przypadku błyskoporka. Bardzo łatwo rozdmuchuje się żółciaka w wielu różnorodnych rozpałkach, nawet lekko wilgotnych.






Tlący się kawałek grzybni żółciaka siarkowego
Grzybnia jest jasna, bardzo elastyczna, czasami twarda z kawałkami drewna. Łapie iskrę bez preparacji, ale trochę słabo, dlatego warto wcześniej opalić krawędzie tak jak w przypadku używania owocników. Dobrze się tli, trudno zgasić. Podsumowując tematykę żółciaka najlepiej iskrę łapią delikatne, kruche owocniki z opalonymi krawędziami.






Udało się
Dowodem tego jest to, iż żółciaka rozdmuchał mój przyjaciel towarzysząc mi wtedy w lesie. Przygotowałem mu zestaw krzesiwa z grzybem i rozpałkę, po chwili otrzymał ogień. Jednak zauważam, że on wszystko widział co wcześniej robię z kilkoma innymi hubkami.




poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozpałka w zależności od hubki

Ze względu na rodzaj hubki należy stosować różne rozpałki, poprzez co łatwiej otrzymamy płomień.

Mech torfowiec
1) W przypadku drobnych i szybko tlących się materiałów takich jak zwęglona bawełna lub spreparowany puch roślinny należy wybierać przede wszystkim suchy materiał na budowę rozpałki. Można wtedy wykorzystać wyschnięty mech – torfowiec błotny, wcześniej przygotowany, kwiatostany takich roślin jak trzcina pospolita, trzcinnik piaskowy, manna mielec, kora brzozy brodawkowatej, przekwitnięte kwiatostany roślin z rodzaju: pałka, oset, ostrożeń – takich, które są podobnie wydajne w zbiorze, oraz najbardziej pospolicie występujące wyschnięte całe rośliny z rodziny: wiechlinowate.
Ostrożeń polny
Poszczególne elementy rozpałki, którymi dysponujemy, bo przygotowaliśmy je wcześniej, lub te które udało nam się zebrać podczas naszej wędrówki możemy mieszać w różnych proporcjach, kiedy nie uda nam się zebrać jednego w dużej ilości. Jednak musimy wiedzieć, że mech torfowiec jest tylko dodatkiem, tak jak kora brzozy. Najlepiej do tego rodzaju hubek stosować wyschnięte wiechlinowate zmieszane z łatwo dostępnym puchem roślin, wówczas efekt będzie doskonały.




Trzcinnik piaskowy
 2) Kiedy jako hubkę mamy materiał, który trudno zgasić, bardzo dobrze i wolno się tli – jest najlepszy, to rozpałkę możemy zrobić ze wszystkiego, nawet z tego co jest lekko wilgotne.  Przykładowymi takimi hubkami może być kawałek  hubiaka, błyskoporka, żółciaka oraz inne, podobne materiały. Wtedy uda nam się osiągnąć żar stosując trudniejsze rozpałki jak sam puch roślinny, wyschnięte igliwie sosny pospolitej, kora brzozy brodawkowej.




Uschnięte wiechlinowate
Wówczas dłużej będziemy rozdmuchiwać, lecz efekt końcowy będzie ten sam. Jednak nie jest problemem znaleźć innych, w dodatku łatwiejszych materiałów na rozpałkę takich jak kwiatostany trzcinnika piaskowego, trzciny pospolitej, liście drzew liściastych, lekko pokruszone, czy wyschnięte wiechlinowate. Nadaje się po prostu wszystko, w granicach dopuszczalności, bez przesady oczywiście.

Test nowych materiałów do krzesiwa tradycyjnego

Postanowiłem pomyśleć o materiałach, podobnych do hubek pod względem swojej budowy. Na myśl przyszły mi mchy: bielistka siwa, płonnik pospolity, torfowiec błotny. Postanowiłem użyć ich na kilka sposobów, zaobserwować co się dzieje podczas preparacji i zobaczyć czy łapie iskrę. Zebrałem odpowiednie materiały, przygotowałem w taki sposób jaki przyszedł mi do głowy a następnie wypróbowałem przy krzesaniu. Oto sposoby, jakie wypróbowałem na poszczególnych roślinach:

Test bielistki siwej
Bielistka siwa:
Zebrałem lekko wilgotny okaz mchu i wysuszyłem. Kiedy był suchy wybrałem części bez piasku. Część z nich poddałem preparacji z myślą, że to ułatwi łapanie iskry, gdyż zwykły nie łapał. Pierwszym z nich było zwęglenie, jednak bielistka zmieniła się w proszek, co uniemożliwiło sukces. Drugim sposobem było starcie dwoma skałami. Mech rozpadał się, był podobny do takiego jak po prostu wysuszonego - co oznacza że także nie łapał iskry. Dzięki temu roślinę tą można wykreślić z listy hubek do krzesiwa tradycyjnego.


Test płonnika pospolitego
Płonnik pospolity
Zebrałem świeży mech, po czym go wysuszyłem. Dla porównania zebrałem też wyschnięty, ciemny mech. Oba mchy nie łapały iskry po takich preparacjach jak bielistka, z powodu swojej budowy, taki mech jest dosyć mocny, a z reguły hubki są delikatne. Jest to zatem roślina którą także można wykreślić z listy hubek.






Test torfowca błotnego
Torfowiec błotny:
Zebrałem w miarę suchą roślinę i pozostawiłem do całkowitego wyschnięcia. Część zwęgliłem, część próbowałem zetrzeć dwoma skałami. Po  zwęgleniu całość rozpada się, nie łapie iskry. Starty torfowiec w ogóle nie łapie iskry, które odbijają się od hubki. Mimo braku zastosowania torfowca przy krzesiwie, można go wykorzystać przy soczewce skupiającej promienie. Zwęglony mech dobrze się tli, na lekkim wietrze.

piątek, 9 listopada 2012

Zwęglona bawełna - hubka

Temat bardzo łatwy, jednak postanowiłem go opisać, bo zaczynając z krzesiwem trochę eksperymentowałem z bawełną i zauważyłem wiele ciekawych rzeczy.

Pocięte kawałki bawełny przygotowane do zwęglenia
Preparowanie bawełny polega na zwęgleniu jej tak, aby łatwo łapała iskrę od krzesiwa tradycyjnego. Jest to jeden z najprostszych sposobów przygotowywania materiału, który ma na celu zajęcie się przez iskrę, w którym trzeba cokolwiek robić. Bawełnę należy pociąć na kawałki różnej wielkości, następnie włożyć do stalowej lub aluminiowej puszki, w której wytniemy nożem minimalny otwór. Nie jest to jednak konieczne. Tkanina włożona luźno szybciej się zwęgli, w przeciwieństwie do tej włożonej ciasno. Nie robi to jednak różnicy w efekcie finalnym. 

Zwęglanie bawełny w aluminiowej puszce
Następnie puszkę kładziemy w ogień lub nad ogień. Podczas procesu zwęglania bawełny z otworu wydobywał będzie się dym. Co minutę można poruszyć puszką, aby z różnych stron mocno się nagrzewała. Kiedy z puszki przestanie się dymić lub zauważymy, że bawełna w puszce się tli lub pali - jest to znak, że materiał jest już gotowy. Po wyjęciu puszki ze źródła ciepła należy poczekać aż ostygnie, następnie wyjąć bawełnę. Można również zwęglony materiał wyjąć gdy puszka będzie jeszcze gorąca, aby zapobiec spaleniu się bawełny, jeśli za długo trzymaliśmy ją w ognisku - nie jest to trudne, możemy pomóc sobie nożem, patykiem. 

Zwęglanie bawełny w metalowej puszce
Kiedy bawełna się tli należy odciąć dostęp tlenu i przygasić ją butem, bluzą, patykiem, skałą. 
Odpowiednio zwęglona bawełna ma wyrazisty, mocno czarny kolor i łatwo się rozdrabnia na mniejsze kawałki. Gdy nasza bawełna po zwęgleniu ma barwę ciemno-brązową należy jeszcze raz dać ją do ognia.







Tlący się kawałek
Istnieje jeszcze jedna metoda zwęglania bawełny, jest szybsza i nie potrzeba żadnej puszki, jednak jest mniej wydajna i bardzo chaotyczna. Polega na wrzucaniu kawałków bawełny do ognia lub położeniu ich na żarze ogniska i wyciąganiu jej kiedy będzie miała barwę mocno czarną. Szybko po wyjęciu bawełny należy ją przygasić odcinając dostęp tlenu np. butem - analogicznie jak w poprzedniej metodzie. Zwęglona bawełna jest jednym z najlepszych materiałów, które spełniają rolę hubki.



Dodatkowo bawełnę można zwęglić kładąc ją na rozgrzanym metalu lub skale. Jednak temperatura metalu lub skały musi być bardzo wysoka, aby bawełna się zwęgliła, co wiąże się z długim trzymaniem w ogniu. Jest to tylko wymyślony dodatek, nie warto sobie utrudniać pracy tym sposobem. Lepszymi sposobami są powyższe metody.

środa, 7 listopada 2012

Pierwsza zupa

Miałem pisać na inne tematy, ale postanowiłem wspomnieć o pewnym popołudniu.

Kiedyś idąc, leśną ścieżką zwierzęcą obok łąk spotkałem sporo jadalnych roślin, w dobrym stanie. Pomyślałem, że sobie: już taka późna pora, a tyle roślin jeszcze? Okazało się, że okres ten trwa do dzisiaj, a roślin nadal jest wiele do sporządzenia jakiejś zupy, czy sałatki.  Zupę robiłem około miesiąc temu. Oto efekt pierwszej zupy tego typu którą robiłem. Skład, przygotowanie, wnioski:

Zebrane składniki
Wybierając skład na zupę pomyślałem od razu, że na pewno użyję soli, pieprzu oraz ziemniaków i marchwi zwyczajnej, uprawnej.  Wybrałem się na jedną łąkę przy lesie, do którego wchodzę i zbierałem wszystko co widzę, że jest jadalne, świeże i młode. Wybrałem młode pędy pokrzywy zwyczajnej, kilka kwiatostanów i liści koniczyny białoróżowej i czerwonej, kilka listków szczawiu zwyczajnego, babki zwyczajnej, liście i kwiatostany stokrotki pospolitej i nasiona babki zwyczajnej.  W domu pomyślałem, że użyję także suszu z kapelusza koźlarza pomarańczowożółtego.


Przygotowane składniki
Całą roślinność zebraną odpowiednio przygotowałem i umyłem, następnie po kolei wrzucałem składniki. Najpierw do garnczka z wodą powędrowały ziemniaki, marchew, trochę soli, grzyby. Kilkanaście minut potem dodałem rośliny. Kilka minut później, rośliny były już miękkie a ziemniaki i marchew były dobrze ugotowane. Dodałem nasion babki zwyczajnej i pogotowałem jeszcze minutę. W międzyczasie całość przyprawiałem solą kontrolowałem smak. Po zlaniu do miski zupy dodałem trochę pieprzu.



Wywar w trakcie gotowania
Jak już przygotowałem się próbowania tego co mi wyszło, myślałem, że zupa będzie lekko kwaśna i przesolona. Okazało się że była kwaśna, ale nie przesolona. Po części tak myślałem, że nie uda mi się zrobić innego smaku. Dodałem chyba za dużo liści szczawiu i kwiatostanów stokrotki, gdyż one nadają taki kwaśniejszy smak. Było czuć grzyby, trochę pachniały nawet. Dodałem także zbyt wiele nasion babki i pędów pokrzyw. Mimo wszystko, nawet człowiek znający jadalne rośliny a nie znając ich smaku umiałby przyrządzić taką potrawę. Myślę, że w ostateczności taką zupą bez problemu i z przyjemnością bym się zajadał.

Zupa
Oprócz wniosków jakie wysnułem po smaku zupy, stwierdzam że przygotowując pierwszą zupę ciężko uczynić ją smaczną. Trzeba sporo czasu i nauki, a przede wszystkim praktyki. Znając smak i poszczególne części innych roślin w końcu mi się uda zrobić coś naprawdę smacznego. Polecam wszystkim początkującym eksperymentować.

piątek, 2 listopada 2012

Żółciak siarkowy

Żółciak siarkowy
Żółciak siarkowy (Laetiporus sulphuereus) – jest to nadrzewny grzyb, częściej występującym niż błyskoporek. Jest jadalny po odpowiednim przyrządzeniu, kiedy jest jeszcze młody okaz owocnika – głównie w maju i czerwcu - wtedy jest jeszcze bardzo miękki, elastyczny. Później staje się bardziej twardy, niejadalny, trujący aż w końcu kruchy o nieprzyjemnym zapachu. Owy grzyb powoduje brunatną zgniliznę drewna, złamanie drzewa. Powodem tego jest to, że grzybnia wrasta się w słoje drzewa, z którego usuwana jest celuloza i rozsadza pień, poprzez co drzewo się łamie.

Młode owocniki żółciaka siarkowego, nadające się do spożycia
Występuje głównie na drzewach liściastych takich jak wierzba, wiąz, buk, robinia, dąb, wiśnia, czereśnia, jednak można go spotkana drzewach iglastych w górach. Owocniki żółciaka rosną warstwami jeden nad drugim. Młode owocniki są jaskrawożółte, pomarańczowe – z wiekiem stają się jasne, aż białe, najpóźniej w zimie odpadają całkowicie z drzewa na którym występują. Owocniki mają wielkość od kilku do kilkudziesięciu cm, nawet do 40cm, rosną w dużej ilości na jednym drzewie, od 10 do 40 okazów. W przypadku młodego owocnika nie ma możliwości pomyłki z innymi gatunkami, później też nie powinno być problemów.

Żółciak siarkowy zimą, niejadalny
Żółciak siarkowy jest wykorzystywany w kuchni bushcraftowej, znajduje też swoje zastosowanie w temacie ognia. Z grzybni robi się jedną z najlepszych hubek do krzesiwa tradycyjnego po odpowiednim przygotowaniu.