Kiedyś idąc, leśną ścieżką zwierzęcą obok łąk spotkałem sporo
jadalnych roślin, w dobrym stanie. Pomyślałem, że sobie: już taka późna pora, a
tyle roślin jeszcze? Okazało się, że okres ten trwa do dzisiaj, a roślin nadal
jest wiele do sporządzenia jakiejś zupy, czy sałatki. Zupę robiłem około miesiąc temu. Oto efekt
pierwszej zupy tego typu którą robiłem. Skład, przygotowanie, wnioski:
Wybierając skład na zupę pomyślałem od razu, że na pewno
użyję soli, pieprzu oraz ziemniaków i marchwi zwyczajnej, uprawnej. Wybrałem się na jedną łąkę przy lesie, do
którego wchodzę i zbierałem wszystko co widzę, że jest jadalne, świeże i młode.
Wybrałem młode pędy pokrzywy zwyczajnej, kilka kwiatostanów i liści koniczyny
białoróżowej i czerwonej, kilka listków szczawiu zwyczajnego, babki zwyczajnej,
liście i kwiatostany stokrotki pospolitej i nasiona babki zwyczajnej. W domu pomyślałem, że użyję także suszu z
kapelusza koźlarza pomarańczowożółtego.
Całą roślinność zebraną odpowiednio przygotowałem i umyłem,
następnie po kolei wrzucałem składniki. Najpierw do garnczka z wodą powędrowały
ziemniaki, marchew, trochę soli, grzyby. Kilkanaście minut potem dodałem
rośliny. Kilka minut później, rośliny były już miękkie a ziemniaki i marchew
były dobrze ugotowane. Dodałem nasion babki zwyczajnej i pogotowałem jeszcze
minutę. W międzyczasie całość przyprawiałem solą kontrolowałem smak. Po zlaniu
do miski zupy dodałem trochę pieprzu.
Jak już przygotowałem się próbowania tego co mi wyszło,
myślałem, że zupa będzie lekko kwaśna i przesolona. Okazało się że była kwaśna,
ale nie przesolona. Po części tak myślałem, że nie uda mi się zrobić innego
smaku. Dodałem chyba za dużo liści szczawiu i kwiatostanów stokrotki, gdyż one
nadają taki kwaśniejszy smak. Było czuć grzyby, trochę pachniały nawet. Dodałem
także zbyt wiele nasion babki i pędów pokrzyw. Mimo wszystko, nawet człowiek znający jadalne rośliny a nie znając ich smaku umiałby przyrządzić taką potrawę. Myślę, że w ostateczności taką zupą bez problemu i z przyjemnością bym się zajadał.
Oprócz wniosków jakie wysnułem po smaku zupy, stwierdzam że
przygotowując pierwszą zupę ciężko uczynić ją smaczną. Trzeba sporo czasu i
nauki, a przede wszystkim praktyki. Znając smak i poszczególne części innych
roślin w końcu mi się uda zrobić coś naprawdę smacznego. Polecam wszystkim
początkującym eksperymentować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz