W planie miałem sporo jednak jak zwykle to bywa nie wszystko udało
się wykonać. Chciałem sprawdzić kilka hubek do krzesiwa tradycyjnego, nagrać
film z rozpalaniem, zebrać kilka świdrów z dębu i konyzy do ręcznego świdra
ogniowego i jeszcze kilka innych rzeczy. Kierować się też w stronę Jodłówki,
żeby odwiedzić i pochodzić wspólnie z moim przyjacielem, towarzyszącym mi w
lesie w zimie tak jak ja jemu na rybach w letnim.
Mój cień na śniegu |
Pochodziłem trochę wokół strumienia, spotkałem kilka sztuk czyreni dębowych – na wysokości około 3 metrów. Obrałem kierunek na ambonę.
Po drodze spotkałem sporo pniaków z
korzeniami po wycince, co leżą już przynajmniej 2 lata. Spotkałem tam sporo
grzybów: wrośniaki, skórniki, żagiew zimową, dzieżkę pomarańczową, jakąś
maślankę.
Niedaleko od ambony rozpaliłem szybko małe ognisko, żeby wysuszyć
sobie rękawiczki i ogrzać dłonie, zjadłem też trochę orzechów włoskich i
chrupiącą kromkę chleba z ogniska.
Gdy doszedłem już do ambony, na której
spędziłem około 10 minut, była już 11.45. Zacząłem iść już prosto do Jodłówki.
Po drodze na łące po raz drugi w życiu czułem jak coś chodzi pod śniegiem,
jednak tym razem nie udało mi się zobaczyć co to. Gdy zobaczyliśmy się - wspólnie
poszliśmy w dwa różne miejsca. W jednym udało mi się dostrzec dwa uciekające łosie, co było dla nas
zdziwieniem, że tutaj bytują w dzień. Poznałem ciekawe miejsce, na pewno w
zimie tam pójdę sam, może uda mi się zobaczyć łosie. Idąc spotkałem jakieś
grzyby nadrzewne, bardzo się ucieszyłem bo była tam większa sztuka gmatwicy
chropowatej, którą zabrałem ze sobą do domu.
Przeszliśmy się razem jeszcze
trochę w lesie, wracając spróbowaliśmy nakręcić filmik. Było sporo śmiechu,
finalnie nic z tego nie wyszło z powodu mrozu i nieodpowiednich materiałów,
które źle dobrałem. W domu okazało się,
że próbne filmy wyszły w strasznie złej jakości.
Przed godziną 15.00 rozeszliśmy
się do domu. Wracałem bardzo szybko, tą samą drogą. Ciekaw byłem jak szybko
zajdę. Po drodze zrobiłem jeszcze kilka zdjęć. Zaszedłem jakoś w 35minut około
4 km.
Podsumowując najbardziej zadowolony jestem z tego, że okulary polaryzacyjne
zdały egzamin doskonale. Ani razu nie musiałem mrużyć oczu z powodu słońca i
sniegu. Urok zimy i mrozu jest ciekawy, czekam na większe mrozy i obfitą ilość
śniegu. Zimno było mi w stopy mimo folii aluminiowej w butach. Nie przemokły mi
w ogóle. Następnym razem do butów dam folii izotermicznej. Piłem regularnie
herbatę mimo tego, że słabo odczuwałem pragnienie – jak to w zimie. Poprzedniej
zimy maszerowałem i piłem dopiero przy
ognisku lub jak wracałem do domu - co było błędem.
Nie byłem głodny w ogóle, miałem sporo siły.
Kondycyjnie też bardzo dobrze. Przeszedłem 13-15 km i miałem jeszcze dużo siły.
Następnym razem spróbuję więcej przejść. Nie udało mi się przetestować kilku
hubek, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Nie mogę doczekać się następnego
całego wolnego dnia.
Więcej zdjęć w galerii:
https://picasaweb.google.com/104572263095461936350/ZimowySpacer081212#
Więcej zdjęć w galerii:
https://picasaweb.google.com/104572263095461936350/ZimowySpacer081212#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz