środa, 27 lutego 2013

Róża (Rosa) - przecier z owoców, syrop i podpłomyki


Róża dzika

Róża (Rosa) – to pospolity krzew należący do rodziny różowatych. W Polsce najczęściej można spotkać: róża dzika (rosa canina), róża pomarszczona (rosa rugosa), róża polna (rosa agrestis), róża rdzawa (rosa rubiginosa). Wszystkie gatunki róż występujące w naszym kraju krzyżują się, tworząc mieszańce, dlatego stwierdziłem że nie ma sensu opisywania poszczególnych gatunków osobno.
Dzikie krzewy róż możemy spotkać  przy linii lasu, na łąkach, w rowach, również w lesie, jeśli jest tam odpowiednia ilość światła. Róża rośnie także w górach, spotykana jest wraz z kosodrzewiną.


Owoce
Owoc występuje w postaci szupinki o wielkości kilku cm, koloru od pomarańczowego po ciemny czerwony. Są jadalne praktycznie od czasu aż dojrzeją, jednak w mniejszych ilościach i po oczyszczeniu wnętrza z kłujących włosków. Najlepsze są zimą po przymrozkach, kwaśno-słodkie. Niektórzy nie oczyszczają wnętrza z włosków, jednak osobiście polecam oczyścić. Owoce nadają się do suszenia, dodają aromatu i smaku naparom, kompotom, oraz domowej herbacie. Zawierają bardzo dużo witaminy C, flawonoidów, cukrów i pektyn. Owoce róży stosuje się profilaktycznie jako źródło witamin, piłem podczas przeziębienia(katar), czułem się lepiej. Żeby zaspokoić dzienny zapas witaminy C należy zjeść 2-3 dojrzałe owoce róży dzikiej. Najwięcej witaminy C zawiera  róża girlandowa (rosa cinnamomea), która rzadko występuje w Polsce. Trzecia na liście jest róża pomarszczona (rosa rugosa). Róża dzika jest gatunkiem, który jest w dolnym pułapie pod względem ilości witaminy C, jednak jest najbardziej pospolita. Wszystkie owoce róż, które spotykamy dziko można tak samo wykorzystywać. Jedne z lepszym, drugie z gorszym skutkiem.

Łodygi z dużą ilością kolców dorastają nawet do 4 metrów, wyginają się. Młode pędy nadają się do spożycia na surowo, dodania do sałatki, zupy. Uschnięte proste pędy nadają na świder do ręcznego świdra ogniowego. Poucinane długie łodygi można wykorzystać jako zagrodę przed dzikami, gdzie chcemy zbierać bulwy słonecznika bulwiastego. Z kwiatów można przygotować syrop, napój do picia. Można jeść je na surowo prosto z rośliny, nadaje się dobrze na słodki dodatek do sałatek, zup. Młode liście są jadalne na surowo, jednak w niezbyt dużych ilościach.

Oczyszczone owoce

Poprzedniej  jesieni nie interesowałem się jeszcze tak zastosowaniem roślin dziko rosnących w Polsce tak jak dzisiaj. Dlatego teraz postanowiłem przyrządzić kilka wytworów z owoców. Znalazłem odpowiedni krzew z ogromną ilością owoców, różnej jakości. Postanowiłem zatem poeksperymentować. Wybierałem te dojrzałe, świeże, oraz te, które doświadczyły już pierwszych mrozów i były ciemno-pomarańczowe. Starałem się unikać jeszcze tych dojrzałych owoców, ale zrywałem kępkami, dlatego takowe się trafiały. Miałem na celu zrobić przecier oraz dżem. Mimo tego, że najbardziej chciałem zrobić syrop. Stwierdziłem, że zrobię przy następnym zbiorze owoców.
Gotowanie owoców
Po zebraniu najlepszej jakości owoców z krzewu, (co zajęło mi około 15 minut) umyłem je, oddzieliłem zielone ogonki i niedojrzałe owoce – przypadkowo zebrane. Potem dokonałem następnej selekcji. Świeże i czerwone owoce wrzuciłem do wody i gotowałem 35minut. Pozostałe natomiast (te po przymrozkach) zostawiłem. Co kilka minut mieszałem i obserwowałem co się dzieje z wywarem. Woda pod koniec gotowania była żółta, pomarańczowa. Nie smakowała. W tym sposobie przyrządzania nie nadawała się do picia. Gotowanie miało na celu zmiękczyć owoce oraz oczyścić dokładnie je z brudu. Poprzednie raz były myte za pierwszym razem, co wystarczy. Nie czekałem aż całe wyschną, od razu zacząłem je ugniatać. 

Powstawanie przecieru
Należy ugniatać owoce drewnianym tłuczkiem w durszlaku tak, aby przecier leciał do garnczka. Nasiona i włoski oraz skórka owoców i szypułki zostaną w durszlaku a przecier osadzi się w rozbił się na mniejsze części, gdyż w wodzie się nie rozpuszczał. Po upływie około 30minut całość dokładnie przefiltrowałem i spróbowałem jak smakuje wykonany w ten sposób syrop. Powstały dżem opada na dno naczynia, dlatego można go ponownie użyć, aby nic nie stracić. Ogromne zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy, ponieważ smak jest porównywalny do pitej na co dzień, zwyczajnej, słodkiej herbaty z cytryną. Dlatego pomyślałem, że skoro przecier już zrobiłem to poczynię odrobinę dżemu na kilka podpłomyków a z reszty przecieru wykonam taki sam syrop. Dżem zrobiłem, garnczku. Zdarzy się, że przejdzie kilka nasion i włosków, ale spokojnie będzie można to oddzielić, Woda wyparowuje podczas robienia i przygotowywania wszystkiego, poprzez co uzyskujemy bardzo gęsty wytwór. Kolor finalnie jest mocno, wyraziście czerwony lub ciemno-pomarańczowy - podchodzący pod czerwień. Pomyślałem, że po zalaniu wrzątkiem oraz po dosypaniu odpowiedniej ilości cukru może powstać syrop.

Przecier
Syrop
Postanowiłem to sprawdzić, dlatego umiejscowiłem trochę przecieru w butelce 250ml, dolałem wrzątku i wsypałem odrobinę cukru. Trzepałem butelką, aby przecier rozbił się na mniejsze części, gdyż w wodzie się nie rozpuszczał.








Syrop, pasteryzacja
Po upływie około 30minut całość dokładnie przefiltrowałem i spróbowałem jak smakuje wykonany w ten sposób syrop. Powstały dżem opada na dno naczynia, dlatego można go ponownie użyć, aby nic nie stracić. Ogromne zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy, ponieważ smak jest porównywalny do pitej na co dzień, zwyczajnej, słodkiej herbaty z cytryną. Dlatego pomyślałem, że skoro przecier już zrobiłem to poczynię odrobinę dżemu na kilka podpłomyków a z reszty przecieru wykonam taki sam syrop. Dżem zrobiłem, poprzez dodanie odrobiny wody i cukru. Całość dokładnie wymieszałem. Chciałem, aby dobrze rozsmarowywało się go po podpłomykach.

Podpłomyki z przecierem
Podsumowując zrobiłem sporo przecieru, dżem na 2 podpłomyki i 1l syropu, gdzie głównym składnikiem były owoce róży. Gdy następnym razem zbiorę owoce wysuszę je na zimowe napary.









Po około 1,5 miesiąca wybrałem się znów po owoce róży, niestety rosnące w tym samym miejscu.  Po ostatnim deszczu owoce na krzewie były zamarznięte w kostki lodu, małe, niektóre bardzo miękkie. Zebrałem kilkadziesiąt sztuk, wrzuciłem całość do ciepłej wody, chwilę poczekałem, obmyłem, obrałem z łodyg, szypułek i zostawiłem do suszenia. W moim przypadku, gdy już mróz długo trzyma owoce były bardzo miękkie, nie da się takich oczyścić z nasion i włosków, bo całe się rozpadają. Gdybym zbierał owoce przed przymrozkami czyszczenie byłyby możliwe, bo wtedy owoce są twarde, duże i się nie rozpadają. Przyrządzając jakiś napar z roślin lub zwykłą domową herbatę na 250ml wrzucam 4-5 owoców i czekam kilkanaście minut aż naciągnie. Czuć wyraźnie smak róży, witaminę C. Nasiona w ogóle nie zostają w napoju. Owoce, gdy wiem że są bardzo suche, trzymam je w zamkniętym słoiku w ciemnym miejscu w pokojowej temperaturze. W słoiku przylepiają się do siebie, ale to nie stanowi w niczym problemu. Co jakiś czas otwieram słój i sprawdzam stan owoców.

Więcej zdjęć w galerii.

2 komentarze:

  1. Jestem chory i czaje się na liście oraz łodygę z pomarszczonej dzikiej róży, ponieważ zawiera sporo witaminy C, napisz w odpowiedzi jak mogę je spożywać na surowo i w jakich ilościach.

    Dzieki

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbierz liście i łodygę, drobno pokrój i dodaj do zupy lub sałatki. Ciężko określić ilość, najlepiej najpierw spróbuj kilka listków, zwiększając dawkę. Każdy organizm reaguje osobno na to co spożywamy, dlatego trzeba uważać co się zbiera i w jaki sposób się to spożywa.

    OdpowiedzUsuń